Moja koleżanka z pracy spróbowała tego ciasta i pierwsze skojarzenie, jakie przyszło jej do głowy, to maślane ciasteczka, które robiła dla siebie i swojej córki jeszcze w czasach głębokiego komunizmu. I jak tylko o nich wspomniała, zaraz sobie przypomniałam. No właśnie! Przecież moja mama też dla nas robiła takie ciastka. Zakładało się metalowe "coś" na maszynkę do mielenia mięsa i produkowało cudownie kruche, maślane ciastka o przeróżnych kształtach. Bo właśnie owo metalowe "coś" było specjalną nakładką z wycięciami o różnych kształtach - gwiazdka, okrąg i kilka innych bliżej nieokreślonych stworów. W przypływie ciastkowych wspomnień szybko wykonałam telefon do mamy i jest nadzieja, że metalowy szablon zostanie odnaleziony w przepastnych kuchennych szafkach mojego rodzinnego domu. Mama nawet się przyznała, że też ostatnio myślała o tych ciastkach i była skłonna je zrobić choćby i bez szablonu. No ale ciastka bez szablonu i maszynki! Powiedzmy sobie szczerze, to nie są te same ciastka! Umówiłyśmy się, że jeżeli szablon się nie znajdzie, poszukamy takiego na Allegro albo gdzie się tylko da, byleby wskrzesić tamten smak i wspomnienia :)
A teraz podam Wam przepis i chociaż ciasto jest przede wszystkim wspaniale śliwkowe, to będziecie mogli sami sprawdzić, czy mamy rację i przypomina także choć trochę kruche "komunistyczne" ciastka, a młodsi, którzy nie doświadczyli uroków maszynkowych ciastek... sprawdzą po prostu, co ich ominęło :)